Pamiętam jak przyjechałam pierwszy
raz to przeżyłam mały szok cenowy. Jedzenie wydawało mi się
bardzo drogie a ubrania super tanie. Akurat był to taki okres jak
ten, przełom stycznia i lutego, wszędzie były promocje. Obkupiłam
się w ubrania i dodatki za niewielkie pieniądze. Teraz z
perspektywy czasu już do niektórych rzeczy przywykłam a inne wciąż
wydają mi się przesadnie drogie.
Coraz częściej staramy się spędzać
niedziele aktywnie. Sobota to dzień małego lenistwa, drobnych
porządków i zakupów. Dzisiaj padło na łyżwy i lodowisko na
Frogner. Swoje łyżwy kupiłam w zeszłym roku i często jeździłam
na Spikersuppa (Nationaltheatret). Trzeba było jeździć wieczorem,
żeby było luźniej i przeważnie lód był bardzo zrysowany. Można
było zabić się na koleinach. Stąd dzisiaj wybrałam stadion i
duże lodowisko. Wstęp dla posiadających łyżwy jest niedrogi, bo
40 koron bez limitu czasu. Przed wyjściem z domu lepiej jednak sprawdzić w
jakich godzinach czynne jest lodowisko. Także warto pamiętać o
której godzinie jest 20min przerwa na przygotowanie lodu.
Od rana w weekendy jest sporo rodzin z
dziećmi. Niestety maluchy same pchają się pod nogi i lepiej nie
rozpędzać się za bardzo. W godzinach wieczornych przychodzi więcej
osób potrafiących już jeździć. Nie było też kolejek do kasy,
ale były nieduże do wypożyczalni. Dojazd też jest banalny, bo
stadion znajduje się tuż przy głównej ulicy. Dojście do
najbliższego przystanku zajmuje ok 5min. Parking dzisiaj był
darmowy, ale dość zatłoczony.
Jedyną rzeczą jaka jest sporym
minusem są ceny wypożyczenia łyżew. Na stronie pisze, że to
raptem 100nok za figurówki czy hokeyówki. Na miejscu ceny były
zupełnie inne, bo 299nok za figurówki i 399nok za hokeyówki. Przy
tych cenach zdecydowanie bardziej opłaca się zakup własnych łyżew.
Na przecenach można je dostać już od 100nok wzwyż.
Podsumowując fajny sposób na
spędzenie aktywnego dnia na powietrzu. Na dłuższą metę lepiej
zainwestować w łyżwy, bo po prostu wychodzi taniej!
Pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
OdpowiedzUsuń