Kosmetyki w Norwegii wcale nie muszą być bardzo drogie. W swojej kosmetyczce posiadam zarówno produkty z górnej półki, jak i te najtańsze. Według mnie cena nie jest wyznacznikiem jakości. Czasem produkt za na prawdę niewielkie pieniądze potrafi zaskoczyć. Nie jestem maniaczką naturalnych składów, ale lubię kosmetyki, które mają w swoich składach ekstrakty czy oleje. Dzisiaj przedstawię pięć produktów, na które warto zwrócić uwagę.
Mydełka Saloon Tibet - 25nok
Pierwszym mydełkiem w mojej łazience
z jest mydło z koenzymem Q10. Kupiłam je mojemu mężczyźnie
i to on je testuje ;). Jest to mydło dedykowane do mycia twarzy, ale
jest używane też do całego ciała. Zapach jak i skład są według
mnie rewelacyjne. Szkoda, że ja nadal mam swoją kostkę z Lusha, bo
chętnie bym je podkradała.
W ofercie jest wiele wariantów od
klasycznego z oliwą, z różą, lawendą, glinką, olejkiem
arganowym i dalej nie pamiętam. Zajmują całą półkę i trzeba
spędzić 2-3 minutki przy wyborze. Spora kostka (150gr) ze świetnymi
składem i do tego tania. Czego chcieć więcej? Nie wszystkie mydła
pachną obłędnie. Moim ulubionym jest zdecydowanie to z Q10.
Boots Essentials Cucumber Eye Make Up Remover Gel 150ml - 39nok
Żel do demakijażu oczu z ogórkiem z
apteki Boots. Dedykowany delikatnym okolicom oczu. Doskonale spisuje
się w tym rejonie, usuwa makijaż dokładnie, nie powodując
podrażnień. Raczej nie sprawdzi się w przypadku kosmetyków
wodoodpornych. Wtedy dodaję do niego kilka kropel jakiegoś oleju.
Konsystencja jest według mnie ok,
mógłby być ciut gęstszy. Zapach jest praktycznie niewyczuwalny,
co jest zaletą. Kolejny plus mogę dodać za wydajność, jednym
wacikiem zmywam dzienny makijaż oczu.
Vaseline ssential moisture clean feeling lotion - 20nok
Balsam do ciała z ekstraktem z owsa
zapewniający wielowarstwowe nawilżenie. Producent nie chwali się,
że jest to też produkt z pochodną mocznika. Skład nie jest jakiś
cudowny i naturalny, ale nie tego oczekiwałam od tego balsamu. Miał
nie zostawiać tłustej warstwy, szybko się wchłaniać, dobrze
nawilżać i robi to!
Zapach jest mi jakoś znany, ale za
cholerę nie potrafię sobie przypomnieć skąd go znam. Według mnie
jest dość sztuczny, na szczęście nie utrzymuje się na skórze.
Rozsmarowuje się go dość szybko. Przy cienkiej warstwie wchłania
się w mgnieniu oka. Nie daje uczucia jakiegoś mega nawilżenia.
Pewnie zapomniałabym, że w ogóle go użyłam, gdyby nie miękka w
dotyku skóra.
Vatika Dabur Cactus Enriched Hair Oil - 29-45nok zależy od sklepu
Jest to mieszanka olejów do włosów
na bazie parafiny. Zawiera tytułowy wyciąg z kaktusa, ale też z
czosnku i rukoli. Znajdziemy w niej oleje rzepakowy, palmowy, oliwę
z oliwek. Warto wspomnieć też o też olejku rozmarynowym, który
jest w składzie. Nie wszystkim może przypaść do gustu, ale jest
to ciekawa pozycja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D