środa, 4 lutego 2015

Mydełko Yog Nog

Mydełko Yog Nog dostałam od koleżanki. Od samego początku wiedziałam, że je polubię ze względu na olejek goździkowy w składzie. Kiedyś poświęcę mu osobny wpis, bo to mój ponadczasowy hit.
Wracając do mydła dostałam całkiem spory kawałek, który ledwo mieści się w dłoni. Zapach podoba mi się i jest lekko wyczuwalny w łazience. Lepiej trzymać je dość wysoko aby nie moczyło się cały czas i miało szansę podeschnąć między użyciami, co może być małą niedogodnością. Obawiałam się też, że po kilku myciach rozmięknie i będzie mazią. Nic takiego się nie dzieje, nadal ma zwartą konsystencję.

 


Tak na prawdę jestem nim pozytywnie zaskoczona. Bałam się, że zapach będzie mdły i zbyt słodki. Na szczęście jest na prawdę przyjemny. Na pewno latem byłby za ciężki, ale zimą lubię takie cięższe nuty. Pomimo tego, że utrzymuje się przez jakiś czas na skórze nie jest to męczące. Lubię czuć go wieczorem, do rana już znika.

Działanie na skórę też jest przyjemne. Nie wysusza, nie podrażnia ani nie pozostawia osadu. Dobrze się pieni
i lekko rozprowadza. Skóra nawet bez użycia balsamu po myciu nie jest odwodniona. Wypróbowałam je też zamiast pianki do golenia nóg. Sprawdziło się na piątkę. Maszynka lekko sunie po skórze i mam wrażenie, 
że podrażnień po goleniu też było mniej. Stosuję je na całe ciało. Do twarzy czy włosów nie mam odwagi go użyć. Może się sprawdzić, ale moja buzia jest zadowolona z obecnej pielęgnacji a na włosach testuję szampon miodowy.


Kostka ma nieregularny kształt i ciekawy kolor. Wypukłości szybko się wyrównują, 
nie przeszkadzają w użytkowaniu. Na wierzchu znajduje się posypka z kakao i gałki muszkatołowej. Spłukuje się ona podczas pierwszych kilku myć i raczej nie ma wpływu na działanie mydła.

Skład jest dość prosty, bo to mydełko glicerynowe z olejem rzepakowym i kokosowym. 
W składzie są też perfumy i jest to dla mnie zagwozdką, bo zaraz po nich mamy olejek goździkowy, ylang ylang, gardenię, które same w sobie mogą być nutą zapachową. Po co więc dodawać jeszcze perfumy?

Ingredienser: Water (Aqua), Glycerine, Rapeseed Oil; Coconut Oil (Brassica napus; Cocos nucifera), Sorbitol, Soya Yoghurt (Glycine soja), Perfume, Clove Bud Oil (Eugenia caryophyllus), Ylang Ylang Oil (Cananga odorata), Gardenia Extract (Gardenia jasminoides), Titanium Dioxide, Sodium Chloride, EDTA, Tetrasodium Etidronate, Sodium Hydroxide, *Eugenol, *Linalool, Cocoa Powder (Theobroma cacao), Nutmeg Powder (Myristica Fragrans)
* Occurs naturally in essential oils
Vegan

 
Yog Nog er inspirert av den kjente juledrikken egg nog (vegan versjon!). Vi har tilsatt soyayoghurt, som gir en herlig kremete tekstur og er mykgjørende for huden, og duften av clove bud- og ylang ylang-olje, og er toppet med et sjenerøst lag pudder av muskat og kakaopulver.
Cenowo prezentuje się następująco: 100g kr. 61,-nok; 250g kr. 145,-nok; 500g kr. 275,-nok. 
Pobrałam ją ze sklepu internetowego. Stacjonarnie można wybrać dowolną ilość mydła, bo jest cięte na miejscu i ważone. Nie pamiętam nawet ile mój kawałek ważył, ale na pewno mydło spokojnie starczy mi do wiosny.

3 komentarze:

  1. Skład jest na prawdę imponujący!

    OdpowiedzUsuń
  2. wydaje się całkiem fajne
    ale ja i tak jestem wierna mojemu aleppo ;)
    potem czeka w kolejce mydło marsylskie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam aleppo, ale jakoś mi nie podpasowało. Będę je jeszcze testować latem.
      Wypatrzyłam już nowe mydełka, ale jest ich taki wybór, że głowa mała!
      Do Lusha jeszcze wrócę choćby ze względu na działanie i zapachy <3

      Usuń

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D