poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Szampon rozmarynowy Kraeuterhof - ideał, ale na chwilę



Uff... W końcu wracam do jakiegoś normalnego egzystowania. Nie mogłam pozbierać się po urlopie, pogoda dobiła mnie okrutnie. Na szczęście już mi przeszło, jestem pełna zapału do pisania. Dość często powtarzam, że mam fioła na kilku punktach. Jednym z nich jest dobry, leczniczy szampon. Taki, który radzi sobie z łupieżem (sama nie mam), podrażnioną skórą głowy, oklapniętymi włosami, przyjemnie odświeża i ogólnie ma być ideałem. Trafiłam na niego, jak zwykle przypadkiem i od razu zakochałam się w nim po uszy.

Przede wszystkim wielki aplauz dla niego, bo cudownie koi skórę głowy. Jeśli nigdy nie miałyście problemów ze skórą głowy to Wam zazdroszczę. U mnie zła dieta, stres czy czasem zmiana kosmetyku potrafią nieźle nabałaganić. Co prawda na co dzień ze skórą głowy nie mam problemów, ale są dni, że przechodzę piekło. Ten szampon po zmydleniu i zostawieniu na 2-3 minutki łagodzi wszelkie zmiany, likwiduje świąd i pieczenie. Tak samo świetnie działa na łupież, już po kilku regularnych użyciach usuwa go. 

Działanie na włosy ma tak samo dobre. Włosy są po nim sypkie, lekkie, uniesione u nasady, dobrze oczyszczone. Moje obecnie w 99% zdrowe włosy (końcówki do podcięcia) nie potrzebują po nim odżywki!! Nadaje pięknego blasku i objętości. Jakoś lepiej po nim mi się włosy układają. 


Wystarczy raz umyć nim włosy i skórę głowy by poczuć różnicę. Niewiele szamponów wywarło na mnie takie wrażenie. Bardzo mocno oczyszcza, co może być wadą dla włosów osłabionych. Sama przyznaję, że przeholowałam z nim. Zabrałam go na tydzień do Włoch. Stwierdziłam, że skoro to taki ideał a tam ostre słońce, inna woda, kurz czy pot to sprawdzi się idealnie. Rzeczywiście było dobrze, przez tydzień obyło się bez  podrażnień i innych niespodzianek. Jednak po powrocie skóra głowy zaczęła okropnie mi się przetłuszczać. Moja wina, nie przewidziałam, że tak się to skończy. W końcu używałam szamponu mocno oczyszczającego codziennie, który powinno raczej stosować się raz w tygodniu. 

Jak wygląda ten szampon od środka? Jest zupełnie przejrzysty, gęsty i mocno się pieni. Ma intensywny i przyjemy rozmarynowy zapach. Sama nie czuję go po użyciu, ale ponoć jeśli powącha się skórę głowy to lekko go czuć. Nie wiem, nie wącham się :D Taka wielka butla starczyła mi na kilka miesięcy mniej lub bardziej regularnego używania. Przy czym inni członkowie rodziny też od czasu do czasu korzystali. Wydajność na szóstkę plus. Tylko tradycyjne zamknięcie (zakręcany korek) może komuś przeszkadzać. Otwór jest wielki, ale przez to, że szampon jest bardzo gęsty nigdy nie wylałam go za dużo.



Składowo to tak zwany rypacz. Trzy detergenty, ale później już gliceryna i olejek rozmarynowy oraz panthenol, glikol propylenowy. Do środków konserwujących się nie przyczepię, bo chociaż nie parabeny. Mam wrażenie, ze dodatek tylu nawilżaczy oraz oleju wysoko w składzie zapobiega ewentualnemu przesuszeniu czy zbytniemu podrażnieniu.

Dla kogo ten szampon? Dla każdego, ale trzeba używać go z głową. Nie częściej niż 2 razy w tygodniu a nawet rzadziej! Pomoże na wiele problemów a także oczyści włosy z wszelkich oblepiaczy. 

Na pewien czas odłożę ponowny zakup, powinnam przez jakiś czas poużywać czegoś delikatniejszego i doprowadzić przetłuszczanie do normy. 




Cena 49nok za 500ml, dostępność Gunerius (były również wcierki oraz szampony z rumiankiem czy pokrzywą) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D