wtorek, 12 maja 2015

Orange Blossom Water - hydrolat z kwiatu pomarańczy z Libanu


Większość olejków eterycznych pozyskuje się w procesie destylacji parowej. Rośliny umieszcza się w destylatorze. Zostają tam ogrzane przez parę, z którą łączą się substancje lotne z roślin. Później para zostaje schłodzona a na jej powierzchni gromadzi się cenny olejek. Po jego zebraniu zostaje woda, czyli hydrolat. Jest to tak na prawdę produkt uboczny produkcji, który posiada cenne substancje roślinne rozpuszczalne w wodzie oraz minimalne ilości olejku eterycznego. Cytując ze strony ZSK:

Hydrolatu nie da się otrzymać poprzez wymieszanie olejku eterycznego z wodą bo brak tam cennych rozpuszczalnych w wodzie części składowych materiału roślinnego (pozostały one w oryginalnej wodzie podestylacyjnej i nie znajdziemy ich w żadnym olejku).


Hydrolaty mają szerokie zastosowanie w kosmetyce, można stosować je bezpośrednio na skórę, jako bazę do masek czy nawet jako perfumy! W mojej kosmetyczne przewijały się już nie raz, bo stosuję je w roli toniku. Przywracają neutralne pH skóry oraz świetnie odświeżają. Tym razem zdecydowałam się na hydrolat z kwiatu pomarańczy. Jego właściwości są dość uniwersalne i jest polecany każdej cerze. Działa przeciwzapalnie, regulująco, łagodzi zaczerwienienia, regenerująco, lekko ściągająco, antyoksydacyjnie, chroni przed rozkładem kolagenu, uszczelnia naczynka. 
 

Swój kupiłam w już kultowym warzywniaku na Brugacie (zaczynam już tam oprowadzać wycieczki) 300ml w cenie 15nok. Datę ważności ma świetną, bo to aż trzy lata. Po otwarciu należy przechowywać w lodówce i to jest strzał w dziesiątkę! Odlałam hydrolat do małej butelki z atomizerem (chyba 3 za 20nok w TGR) i taką mgiełką pryskam się dwa razy dziennie. Rano jest to cudowna pobudka a wieczorem po prysznicu świetnie zamyka pory. 


Niby "odpad z produkcji" a ja zauważyłam zmianę mojej skóry. Przede wszystkim świetnie koi moje oczy oraz zaczerwienienia na policzkach. Nie mam cery z pękającymi naczynkami, ale rumieniec występuje dość często. Zazwyczaj rano budziłam się już z zaróżowionymi policzkami a teraz mam wrażenie, że kolor jest ciut bladszy. Kremy lepiej się wchłaniają a skóra jest pełna blasku.

Stosuję też mgiełkę na włosy, kiedy nie chcą się ułożyć. Spryskuję je by się nie puszyły a przy tym pięknie pachną. Właśnie zapach! Jest dość ciężki, kwiatowy, przyjemnie otula przy tym nie jest bardzo trwały albo mam takie wrażenie. Nie każdemu może się podobać. Kiedy powąchałam go pierwszy raz z butelki nie spodobał mi się, ale kiedy rozpylam jako mgiełkę jest o wiele przyjemniejszy. 


Stosujecie hydrolaty? Latem postawię chyba na miętowy, który orzeźwi w gorące dni. Na Brugacie widziałam też hydrolat różany, z kwiatu lipy i chyba krwawnika. Czyli jest z czego wybierać a ich ceny wahają się od 10 do 50nok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D