poniedziałek, 25 maja 2015

Dopieszczam włosy


W tak zwanej blogosferze pojawiają się co niedzielę wpisy pod tytułem "nwd", czyli "niedziela dla włosów". Jest to sposób motywacji by chociaż raz w tygodniu, w niedzielę czy też sobotę dopieścić włosy. Moje włosy są nadal bardziej wymagające i nałożenie maski raz w tygodniu im nie wystarcza. Jeśli mam czas i siłę dopieszczam je nawet co mycie. Ponieważ włosy myję co 2 dni mogę sobie pozwolić na nakładanie maski przed myciem. Włosy nie zdążą się tak "ubrudzić" i nałożenie czegokolwiek przed myciem daje efekty.



Dzisiaj postawiłam na olejowanie na napar z korzenia prawoślazu. Przy okazji zakupów w Szwecji trafiłam na prawoślaz. Długo się nie zastanawiałam i wylądował w moim koszyku. Kupując go nie do końca wiedziałam co kupjuję. Jednak ponieważ lubię zioła i tak chciałam go mieć. W domu okazało się, że trafiłam w dziesiątkę. Wywar z prawoślazu można stosować jako nawilżającą płukankę. Za płukankami nie przepadam i wywar postanowiłam przetestować w innej formie.


Najpierw zwilżyłam całe włosy (oprócz skóry głowy, na nią nałożyłam mój sprawdzony zestaw). Następnie nałożyłam na całe włosy nierafinowany olej z awokado oraz najnowszy nabytek ze Szwecji Dove Damage Therapy Intensive Repair. Trzymałam wszystko w koczku jakąś godzinę. Następnie zmyłam mocnym szamponem oczyszczającym Just Glow honey&chamomile. Nałożyłam dość dużo tej samej odżywki i dokładnie wmasowałam w każde pasmo. Kiedy już chciałam płukać włosy miałam wrażenie, że wchłonęły one całą porcję odżywki. Dołożyłam jej jeszcze trochę i po kolejniej minucie spłukałam letnią wodą. Włosom dałam trochę podeschnąć, ale niestety musiałam dosuszyć je suszarką. W końcówki wtarłam serum z Natural World.


Zdjęcia robiłam po paru godzinach i są odgniecione od spinki (nie miałam w planach dzisiejszego posta). Tuż po wysuszeniu były jedynie lekko podwinięte na końcach. Dzisiejszą kurację zdecydowanie uważam za sukces. Włosy tuż po wysuszeniu były bardzo lekkie, puszyste, ale nie spuszone, wygładzone. Końce były wyraźniej nawilżone i lepiej się układały. Minus to były odrobinę zbyt fruwające, ale minęło to po kilku godzinach w spince. Końcówki zaczęły bardzo "wypijać" serum, którego łącznie nałożyłam dzisiaj aż trzy porcje! Mam wrażenie, ze czwartą również by przyjęły, ale nie chcę ich przeciążyć. 

Zdjęcie bez lampy błyskowej,
ale z dodatkowym oświetleniem.
Zakupy jak na razie są udane. Zarówno odżywka jak i prawoślaz spisują się zadowalająco. Od dzisiaj mam zamiar olejować włosy tylko i wyłącznie na niego. Mogłabym gotować siemię, ale prawoślaz jest szybszy w przygotowaniu oraz nie wymaga jakiegoś specjalnego przecedzania. Wystarcza zwykłe sitko co daje przewagę nad siemieniem. Postaram się jeszcze zamieścić osobne recenzje jak poużywam ich trochę dłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D