Chociaż nie wiem jak bym się starała
mój zestaw pielęgnacyjny twarzy nie jest jeszcze idealny. W tym
miesiącu zauważyłam ogromną poprawę. Mam dwa typy, które
najprawdopodobniej miały na to wpływ. W marcu chciałam utrzymać
twarz bez trądziku oraz zadbać o czyste pory. Raczej mi się to
udało, bo pryszczy i zaskórników pojawiło się niewiele.
Przebarwienia nie aż tak bardzo się rozjaśniły, ale ogólnie
kolor skóry bardzo się wyrównał.
Mycie: skład tutaj. To
mydło jest świetne, nie miałam w stosunku do niego jakiś
wygórowanych wymagań, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Stosowałam je według zaleceń producenta, czyli spieniałam w
dłoniach i trzymałam dłuższą chwilę na skórze. Nawet jakoś
specjalnie nie masowałam twarzy. Dzięki niemu pory są super
oczyszczone a dodatkowo delikatnie złuszczało skórę. Ideał
wręcz! Już dawno nie byłam tak zadowolona ze zwykłego mydła.
Krem na dzień: niestety nivea, którą
chciałam używać w tym miesiącu wylądowała w koszu. Ten krem
zupełnie nic nie robił, nawet się nie wchłaniał tylko pozostawał
na skórze tworząc nieprzyjemną warstwę. Dlatego w roli kremu na
dzień znów żel aloesowy.
Filtr: tak jak planowałam kupiłam
filtr od La Roche-Posay, ale nie wiem co było ze mną nie tak i
kupiłam wersję komfort. Jestem raczej zadowolona, jednak twarz jest
tłusta w dotyku. Ładnie się wchłania i stapia z podkładem, ale
nie wszyscy będą zadowoleni. Następna tubka będzie już w wersji
matowej.
Krem na noc: tutaj działam więcej,
najpierw żel aloesowy (który jest mega wydajny i już kolejny
miesiąc jest ze mną), później serum z Estee Lauder i na koniec
krem z kwasami od Avene.
Początkowo myślałam, że to bubel za
ciężkie pieniądze. Na szczęście nie rzuciłam go w kąt i
zaczęłam używać regularnie. Jest rewelacyjny, skóra nabiera po
nim blasku, jest napięta, odżywiona. Same superlatywy. Na twarz i
dekolt zużywam 3 pompki, dzięki czemu oceniam je na w miarę
wydajne. Duży plus za dozowanie, bo jedna pompka jest wielkości
ziarnka grochu. Konsystencja jest lekka, łatwo się rozsmarowuje,
sprawdzi się pod makijaż, bo chwila moment i go nie czuć. Zapach
jest cytrusowy i przyjemny, nie utrzymuje się na skórze.
Z zestawienia odpadło na razie masło
shea. Przedłużyłam sobie rzęsy i chcę jej mieć jak najdłużej.
Co dwa trzy dni: postanowienia nie
dotrzymałam, bo maseczkę zrobiłam raptem kilka razy. Aczkolwiek
dzięki mydełku nie było takiej potrzeby, ale mogłam chociaż
zrobić jakąś nawilżającą.
Raz w tygodniu: powinnam robić
peelnig, ale też robiłam go zdecydowanie rzadziej. Nie chcę się
szorować, kiedy nie muszę.
W bonusiku fotka twarzy, nie jest najlepsza, ale dobrze widać czyste pory.
Plan na przyszły miesiąc to utrzymać
ten stan, czyli maks 2-3 pryszcze przez cały miesiąc i czyste pory.
Nadal będę działać na przebarwienia. Na razie nie mam ochoty
wprowadzać czegokolwiek nowego. Ewentualnie zacznę używać serum
i/lub rano.
Cały zestaw super się sprawdza i mam
nadzieję, że tak zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D