poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Mydło Saloon Clay Soap




Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak też się stało z, jak na razie, moim najlepszym myjadłem do twarzy czyli mydełkiem z glinką. Już dawno zapowiadałam pełną recenzję, ale dopiero teraz miałam czas by ją napisać.

Skład podawałam już tutaj, ale dla przypomnienia jest to mydło na bazie oleju palmowego z dodatkiem jakiejś glinki. Szukałam jakiś szerszych informacji w sieci, ale nic mi to nie dało. 
Swoje mydło kupiłam za 25nok w warzywniaku na Brugacie już kilka miesięcy temu, ale nadal jest dostępne.

Nie miałam co do tego mydła wielkich nadziei, ale zaskoczyło mnie ogromnie. Moja skóra wręcz je pokochała. Nie pojawiło się uczucie ściągnięcia czy wysuszenia (zawsze po myciu tonizowałam twarz). Nawet jak zdarzyło mi się usnąć bez nakremowania twarzy rano nie było jakiejś tragedii czy podrażnień. Największy jednak wpływ miało ono na pory otwarte, które przez cały ten czas były czyściutkie i lekko zwężone. Domywało każdy, nawet najcięższy makijaż. Byłoby idealne, gdyby bardziej wpływało na pory zamknięte jednak nie można mieć wszystkiego.

Zdecydowanie to mydło należy do moich hitów. Było tanie, wydajne i przyjemne w użytkowaniu. Wystarczyła jego odrobina by powstała gęsta i przyjemna piana. Trzymałam je pod prysznicem w mydelniczce z odprowadzaniem wody i przez cały czas kostka była twarda i zwarta. Jest to zdecydowany atut, nie cierpię jak z mydła robi się maź. Dzięki tej twardości zużyłam je praktycznie do końca.

Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych produktów myjących jakie miałam, ale nie idealny. Z minusów mogę zaliczyć zbyt delikatne a nawet brak złuszczania. Każdy kto ma blizny i przebarwienia potrądzikowe wie o co mi chodzi. Nie zauważyłam też wpływu mydła na wypryski. Co prawda w ostatnim czasie miałam ich mało, ale pomimo glinki w składzie raczej nie przyspieszało ich gojenia. Do minusów zaliczę też dostępność, bo jest tylko w jednym sklepie i tak naprawdę nie wiadomo jak długo w nim będzie.


Na pewno kupię jedną kostkę i zachomikuję. Prawdopodobnie kupię też jedną z Q10, którą polubił mój luby. Na razie jednak będę testować domową pastę myjącą. Mam nadzieję, że w pewnym stopniu zastąpi maseczki, których i tak nie potrafię robić regularnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D