niedziela, 12 lipca 2015

Dove Hair Therapy Damage Solutions jednominutowa intensywna odżywka


Przy każdej mojej wizycie w Polsce ogarnia mnie szał zakupowy. Zazwyczaj staram się kupować kosmetyki niedostępne tutaj. Półkę z kosmetykami do mycia ciała zazwyczaj omijam szerokim łukiem, bo i tak wolę mydła. Nigdy mi też by do głowy nie przyszło rozglądać się za kosmetykami do włosów Dove. Może dlatego, że nie mam polskiej telewizji i nie widzę tak często reklam. Wszelkie portale również mi umykają a blogi czytam przez bloglovin, więc na prawdę rzadko jakieś reklamy rzucają mi się w oczy. Tak czy inaczej będąc w Szwecji nie mogłam nie zauważyć na półce kosmetyków do włosów Dove. W moim koszyku wylądowały dwie odżywki, chociaż kuracje do skóry głowy bardziej kusiły.


Jako pierwszą opiszę jednominutową odżywkę z kuracją. Jakoś nie potrafię lepiej przetłumaczyć nazwy. Chodzi o to, że oprócz zwykłej odżywki mamy tutaj kompleks głęboko odżywiający. Odżywka ma w składzie keratynę w składzie, którą to moje włosy doskonale wyczuwają. Zanim jednak przejdę do działania może zacznę od konsystencji i zapachu.

Nie przepadam za kosmetykami do włosów w tubkach. Z jednej strony wygodnie jest wydobyć odżywkę, bo zamknięcie jest na dole. Z drugiej jednak tubki zazwyczaj są bardzo śliskie i tak też jest w przypadku tej. W dodatku pod koniec użytkowania zaczęła ona pękać z jednej strony. Jak już kiedyś pisałam ja nie przecinam opakowań, ale nie wydaje mi się by wiele w tubce zostało. Raczej można zużyć całą odżywkę bez narażania palców na uszkodzenia :D

Zapach nie był powalający i warty zapamiętania. Nie utrzymywał się na włosach długo i powinien spodobać się wielu osobom. Konsystencja jest w porządku, dobrze się odżywkę rozprowadza, nie spływa i nie znika w dziwny sposób.


Czas na najważniejsze, czyli działanie, które było dla mnie rewelacyjne. Odżywka widocznie wygładzała włosy, co było czuć już przy jej spłukiwaniu. Włosy były pięknie błyszczące, pełne objętości i dociążone. O dziwo potrafiła ona wzmocnić skręt moich włosów. Na krótszych pasmach przy twarzy robiły mi się wręcz loki. Jedyny minus to fakt, że włosy robiły się po niej bardziej sztywne. Musiałam zawsze pamiętać by nałożyć na nie więcej olejku. Moim zdaniem nie nadaje się też ona do codziennego używania. Nawet przy zniszczonych włosach używałabym jej na zmianę z odżywką bez protein. Trzymałam ją zazwyczaj od minuty do kilku i za każdym razem efekt był porównywalny. 

Bez dwóch zdań kupię jeszcze raz i to najprawdopodobniej mały zapas. Swoją kupiłam w Maxi Mat w Szwecji za 30sek, ale była też w Euro Cash. Marzy mi się, by kosmetyki Dove zagościły też w Norwegii. Jakbyście kiedyś się z nimi spotkały to koniecznie dajcie znać! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D