Nadszedł czas na zmiany w pielęgnacji
mojej twarzy. Poprzedni zestaw używałam ok kilku miesięcy. Nie
wszystkie kosmetyki nadal będę używać, niekoniecznie dlatego, że
się nie sprawdziły. Wręcz przeciwnie, z większości byłam
zadowolona, ale zmieniły się moje pielęgnacyjne cele. Jeszcze w
lutym było to utrzymanie twarzy bez trądziku i z czystymi porami.
Teraz chcę utrzymać ten stan oraz pozbyć się kilku przebarwień.
Dlatego póki słońce nie jest tak ostre chcę poużywać krem z kwasami.
Poza tym moim małym problemem są pory, które zapychają się dość
szybko, bo rzadziej robiłam maseczki.
Mycie: żel Effaclar dobił dna i
postanowiłam przetestować mydło Saloon Clay Soap, które jest
dedykowane walce z wągrami. Producent zaleca zmydlenie mydła w
dłoniach, nałożenie powstałej piany na twarz na 2-3min oraz
spłukanie dużą ilością letniej wody. Jak na razie jestem z niego
zadowolona, dobrze oczyszcza, skóra była lekka ściągnięta tylko
po pierwszym myciu (zmiana żelu o neutralnym pH na mydło o pH
zasadowym). Co do zaskórników to będę jeszcze je obserwować, do
tej pory jestem na tak. Jedynie co mi przeszkadza to zapach (pachnie
jak mydło bhp) oraz brak informacji o typie dodanej glinki.
Skład: Sodium palmate, sodium palm
kernelate, water, parfume, clay, glicerine, palm acid, palm kernel
acid, sodium chloride, tetra sodium EDTA, citronellol, egenol,
hydroxyisohexyl-3-cyclohexene carboxaldehyde, lianool
Cena to 25nok a dostępne jest w
warzywniaku na Brugacie.
Krem na dzień: tutaj też nowość, długo broniłam się przed zmianą mojej ukochanej perfecty,
jednak potrzebuję czegoś treściwszego i bardziej ochronnego.
Ostanie podrażnienia twarzy pokazały mi, że perfecta nie chroni
mnie tak bardzo w moich warunkach pracy (gorąco na zmianę z zimnem
i mówię to o sporych różnicach temperatur). Dlatego w mojej
kosmetyczce pojawił się krem Nivea Daily Essentials Mattifaying Day
Care Combination Skin. Jest to krem, który ma za zadanie nawilżyć
skórę oraz zapobiegać jej błyszczeniu. Całkiem przyjemna
konsystencja, jak dla mnie zbyt intensywny zapach, który na
szczęście szybko się ulatnia. Warto też dodać, że jest to
produkt bezolejowy oraz z gliceryną na drugim miejscu w składzie.
Również napiszę o nim więcej jak go potestuję, jedyne co mi na
razie przeszkadza to brak informacji o poziomie ochrony UV
(wyrzuciłam pudełko i nie pamiętam a nie ma o tym nic na stronie
Nivea).
Skład: Aqua, Glycerin, Cyclomethicone,
Ethylhexyl Salicylate, Alcohol Denat., Tapioca Starch,
Methylpropanediol, Cetearyl Alcohol, Octocrylene, Butyl
Methoxydibenzoylmethane, Myristyl Myristate, Cymbopogon Citratus
Extract, Oryza Sativa Extract, Aluminum Chlorohydrate,
Octyldodecanol, Sodium Phenylbenzimidazole Sulfonate, Ammonium
Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate
Crosspolymer, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Chloride, Propylene
Glycol, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Trisodium EDTA,
Benzyl Alcohol, Citronellol, Linalool, Geraniol, Parfum
Dostępny w H&M, ceny nie pamiętam.
Do tego dojdzie krem z filtrem,
najprawdopodobniej La Roche-Posay Anthelios XL, który jest na
przecenie w Vitusapotek za 157,50 (przed 225,-).
Krem na noc: tutaj też zmiany a będzie
ich więcej. To wciąż najpierw żel aloesowy dr. Organic, następnie
serum z EL, później krem - żel z kwasami Avène Cleanance K a na koniec masło Shea z
L’occitane. Krem zmieniłam ze względu na większą zawartość
kwasów. Ostatnio odkryłam, że mojej skórze jak najbardziej służy
intensywniejsze złuszczanie, więc pokorzystam póki jeszcze można.
Latem przestawię się na peelingi enzymatyczne i drobnoziarniste.
Skład kremu Avène: Avene Thermal Spring Water (Avene Aqua), Cyclomethicone, Water (Aqua), Glycolic Acid, Propylene Glycol, Glycerin, Polyacrylamide, Lactic Acid, Polymethyl Methacrylate, Sodium Hydroxide, C13-14 Isoparaffin, Disodium Phosphate, Bisabolol, Citric Acid, Cucurbita Pepo (Pumpkin) Seed Oil (Cucurbita Pepo), Dimethiconol, Disodium Edta, Fragrance (Parfum), Laureth-7, Polysorbate 20, Salicylic Acid, Zinc Gluconate.
Skład kremu Avène: Avene Thermal Spring Water (Avene Aqua), Cyclomethicone, Water (Aqua), Glycolic Acid, Propylene Glycol, Glycerin, Polyacrylamide, Lactic Acid, Polymethyl Methacrylate, Sodium Hydroxide, C13-14 Isoparaffin, Disodium Phosphate, Bisabolol, Citric Acid, Cucurbita Pepo (Pumpkin) Seed Oil (Cucurbita Pepo), Dimethiconol, Disodium Edta, Fragrance (Parfum), Laureth-7, Polysorbate 20, Salicylic Acid, Zinc Gluconate.
Będzie jeszcze jedna zmiana, mianowicie masełko shea powoli się
kończy i dlatego wypróbuję serum z wit. C od Lumene. O ile chcę
kontynuować kurację kwasami muszę postawić na intensywniejszą
pielęgnację po i mam nadzieję, że serum sprawdzi się w tej roli.
Też jest na bazie olejowej, więc mam spore nadzieje co do niego.
Tonik: nadal bez zmian, żel aloesowy w
roli toniku. Od kiedy włączyłam mydło do mycia twarzy jeszcze
bardziej potrzebny do wyrównania pH skóry.
Co dwa trzy dni: ostatnimi czasy
zaniedbałam maseczkowanie. Muszę wrócić do regularnego
stosowania, bo to głownie one odpowiadają za czyste pory. Czarna
glinka mi się skończyła, więc będę teraz bazować na zielonej i
czerwonej oraz dodatku węgla aktywnego.
Raz w tygodniu: peeling stosuję teraz
w zależności od potrzeb, mogłabym i codziennie, ale staram się
peelingować gdy widzę łuszczące się skórki.
Byłam całkiem niedawno na kolejnej
mikrodermabrazji (peelingu diamentowym) i uwielbiam moją skórę po
niej. Jest ona pełna blasku, oczyszczona dogłębnie, wszelkie
przebarwienia są dużo mniejsze i przede wszystkim skóra jest o
wiele bardziej wygładzona. Zdecydowanie polecam i niedługo napiszę
osobny wpis o tym zabiegu.
Zmian jest wiele, nowe kosmetyki
starałam się wprowadzać powoli i nie wszystkie na raz. Na
szczęście nie pojawił się wysyp po żadnym z nich. Najbardziej
jestem zadowolona z kremu Avene oraz mydła. O innych nowinkach napiszę jak tylko wyrobię sobie o nich zdanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D