wtorek, 20 października 2015

Formula 10.0.6 One Smooth Operator Pore Clearing Face Scrub zink + oat + pumice


Kolejny produkt, którego nazwa jest dłuższa niż tytuł niejednej książki. Z marką zapoznałam się ponad rok temu, kiedy szukałam jakiś miniatur kosmetyków do twarzy, które mogłabym zabrać na dwutygodniowy wyjazd za granicę. Z całego zestawu do pielęgnacji twarzy zapadł mi w pamięć ten peeling. Wiedziałam, że z niego byłam najbardziej zadowolona i jakiś czas temu kupiłam pełną wersję. W końcu jesień to najlepszy moment na zabiegi złuszczające na twarz i peelingi!



Kiedyś myślałam, że cukier i mód są najlepsze na świecie jako peeling, dopóki nie stosowałam tego "operatora" bardzo regularnie przez ostatni miesiąc. Przynajmniej 2-3 razy w tygodniu sięgałam po niego pod prysznicem. Pomimo zawartości pumeksu peeling określiłabym jako średnio złuszczający. Dlatego tak chętnie go używałam. Kiedy jednak potrzebowałam mocniejszego zdarcia używałam go na suchą twarz. Delikatnymi ruchami masowałam twarz dopóki żel nie wysechł. W kontakcie z wodą pieni się i jego moc złuszczania słabnie.


Peeling jak peeling, jego zadanie to złuszczyć martwy naskórek, skąd przewaga Formula 10.0.6 nad naturalnym cukrem i miodem? Łagodzi wszelkie zmiany zapalne i absolutnie ich nie rozprzestrzenia po całej twarzy. Każdy borykający się z trądzikiem na pewno to doceni. Najważniejsze pytanie to czy faktycznie ten peeling oczyszcza pory? Powiedziałabym, że niestety nie. Sam w sobie nie ma takiej możliwosci, ale dzięki niemu pory mniej się zapychają i te otwarte delikatnie się spłycają. Przeglądałam skład i jest on według mnie całkiem w porządku. Szkoda, że nie ma w nim np. glinki, która pozwoliłaby na dokładniejsze oczyszczenie porów. Wtedy byłby ideałem a tak jest tylko świetny.


Opakowanie według mnie jest bardzo przemyślane. Peeling znajduje się w poręcznej tubce, która jest matowa w dotyku i nie ślizga się w dłoni. W dodatku mamy dwie możliwości otwarcia: klasyczna "klapka" lub możemy sobie całość odkręcić. Przez większość czasu używałam klapki, bo dopiero przy resztkach peelingu odkryłam drugi sposób. Super wygoda, bo nie mam w zwyczaju przecinać opakowań (w obawie o skaleczenie się) a dzięki drugiemu otwarciu mogę zużyć całość do końca. Nadruki też są solidne i po ponad miesiącu stania w łazience nic sie nie zdrapało ani wyblakło.

Zapach kwestia gustu, jest lekko słodki, ale nie mdły czy nachalny. Jakoś nie wbija się zbytnio w pamięć. Konsystencja jest dość gęsta, żelowa i łatwo się rozprowadza na twarzy. Takie trzy większe ziarna grochu wystarczają mi na peeling twarzy i dekoltu. Wydajność oceniam na średnią, mogłoby być lepiej, ale nie wiem jak mogłabym ulepszyć go.

Dostępność drogerie Vita, cena za pełną wersję 99nok za ml.

Ocenę czy opłaca się kupić pozostawiam Wam, ja jestem z niego bardzo zadowolona, ale czegoś jednak brakuje mu do ideału. Zapamiętam, że jest świetny, ale następny wypróbuję innej firmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D