środa, 20 kwietnia 2016

Vatika dla twarzy: mydło oraz peeling


Dzisiaj pobawiłam się w blogerkę przez wielkie B i trzasnęłam kilka zdjęć z góry. Nie do końca jestem zadowolona z efektów, ale może poćwiczę jeszcze kiedyś. Kolejne dwa kosmetyki z Vatiki, która raczej znana jest z kosmetyków do włosów niż twarzy. Na blogu wspominałam raz o oleju a także mydle. Tym razem również testowałam mydło, ale też nie mogłam przejść obojętnie obok peelingu. Od jakiegoś czasu potrzebuję częstszego złuszczania, dlatego to był idealny moment by go wypróbować.



Zapach kosmetyków jest dla mnie bardzo ważny, nie może być za słodki lub mdły. Często jest tak, że przestaję czegoś używać tylko ze względu na zapach. Potem głowię się co mi w danym kosmetyku nie pasuje a to zapach. Na szczęście pod względem zapachowym oba produkty mi odpowiadają. Początkowo bałam się, że mydło z olejem neem będzie walić na kilometr, ale tak nie jest. Kto kiedykolwiek miał nierafinowany, niefiltrowany olej neem wie o czym mówię. Nie będę opisywać tego zapachu. Najważniejsze, że w mydle go nie czuć.


Co do używania samego mydła to jestem z niego bardzo zadowolona. Dobrze się pieni, nawet przy małej ilości wody tworzy puszystą pianę. Wygodnie się go używa zarówno z gąbką jak i bez. Zostawione pod prysznicem nie zamienia się w kluskę, jestem już w połowie a jest tak samo twarde jak na początku. Działanie na skórę jest bardzo dobre. Nie wysusza, świetnie oczyszcza, nie podrażnia. Przy tym wszystkim lekko złuszcza, ale nie na tyle by porzucić peelnig. Najbardziej pewnie interesuje Was wpływ na trądzik. Nie pojawił się wysyp przy zmianie mydła, nie było podrażnień ani jakiś nieprzyjemności. Kiedy pojawiają się pryszcze mam wrażenie, że szybciej się goją i zdecydowanie mydło mi służy. Co jakiś czas muszę wspierać się maseczką, ale tak to jest przy dużych porach, że trzeba często je oczyszczać. Jednak makijaż dobrze domywa!


Za to żel peelingujący jest do kitu. No prawie, ale peelingiem bym go nie nazwała. Drobinek jest za mało a żel jest zbyt śluzowaty by cokolwiek złuszczył. Próbowałam dodawać cukru, ale nie pomogło. Jako żel myjący sprawdza się w porządku. Ma taką śluzowatą konsystencję, jest wydajny i fajnie się pieni. To ciekawa odmiana po wszystkich mydłach. Niestety koniecznie muszę po nim użyć toniku lub micela, bo daje lekkie uczucie ściągnięcia. Za to nie wysusza, bo obawiałam się tego po ALSie na drugim miejscu w składzie. Tak samo jak mydło dobrze radzi sobie z podkładem. Dzięki temu, że tak dobrze oczyszcza rzadziej sięgałam po maseczki. Wągry tworzyły się po nim wolniej niż zwykle, ale nie zauważyłam wpływu na trądzik. Muszę jeszcze wspomnieć o zapachu, jest świeży, delikatnie cytrusowy. Bardzo mi się to w nim podoba.


Czy któryś z tych kosmetyków kupiłabym ponownie? Tak i nie. Mydło może jeszcze kiedyś kupię, ale lubię testować różne mydła. Jest dobre, tylko nie szukam mydła na stałe. Cięższa sprawa z żelem, potrzebowałam peelingu a nie żelu. Działa dobrze jako żel, ale nie tego szukałam.


Mydło ok. 20nok za 115g, żel ok. 50nok za 150ml przy czym oba kosmetyki są bardzo wydajne.


Urodzinowa różyczka ma już 11 dni i nadal wygląda świetnie <3 p="">

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spamowi mówię stanowcze nie, Twój post ukaże się po moderacji :D